Niewątpliwym jest, że Maraton, to cel większości z biegaczy. Nawet jeżeli teraz wydaje się to Wam niedorzeczne, prędzej czy później zaświta Wam w głowie taki pomysł.
Przybliżymy temat pierwszego Maratonu, na podstawie własnych doświadczeń z pierwszego startu.
Pomysł na przebiegnięcie „Królewskiego dystansu” pojawia się w różnych momentach, wszystko zależy od człowieka. Są biegacze, którzy są gotowi po roku biegania, niektórym potrzeba nieco więcej czasu.
DECYZJA, PRZYGOTOWANIA
Następuje decyzja, wnosimy opłatę i klamka zapada, zegar rusza, czas zacząć przygotowania. Rozpoczynamy poszukiwania planów treningowych, zmieniamy kalendarz treningów pod konkretny plan. Sam okres przygotowań jest sprawą indywidualną. Najważniejszym aspektem przygotowań do Maratonu są długie wybiegania i przyzwyczajenie organizmu do tego, że już niedługo będzie musiał wytrzymać między 4, a nawet 6 godzin ciągłego wysiłku.
DZIEŃ PRZED
Odpoczywamy, ładujemy akumulatory. Warto skorzystać z dobrodziejstw makaronów i zrobić sobie ucztę ładując organizm na nadchodzący wysiłek. Dobrze jest przygotować sobie wszystko na dzień zawodów, żeby rano nie musieć już myśleć, tylko robić wszystko automatem, przygotować sobie założony czas na podstawie tego, jak biegamy na treningach, rozpisać sobie międzyczasy, bo to pomaga.
ZAWODY – to dziś
Wstajemy rano, prysznic i trzeba zjeść śniadanie. Dobrze działa owsianka z dodatkiem orzechów, ale małą ilością mleka, dobrze sprawdzają się kanapki z miodem, dżemem. Lekko, ale treściwie. Koniecznie zabierzcie ze sobą żele, dodatkowe węgle przydadzą się na trasie.
Stajemy na starcie, nie ma już odwrotu. Należy ustawić się w odpowiedniej strefie startowej. Nie za szybkiej, żeby nie przeszkadzać szybszym.
Startujemy, już nie ma odwrotu. Tutaj za wiele się nie dzieje. Jeżeli dobrze przepracowaliście okres przygotowań, to tutaj nie będzie się działo nic wielkiego, przynajmniej na początkowym etapie. Pilnujemy założonych międzyczasów i trzymamy tempo. Korzystamy z punktów żywieniowych, dbamy o odpowiednie nawodnienie organizmu. Jeżeli potrzebujecie korzystajcie z żeli energetycznych.

Te kilometry powyżej „ściany” są najtrudniejszym etapem. W głowie kotłują się myśli, jeżeli przetrwamy tą walkę, wygramy. Ostanie 5 kilometrów jest dość ciężkie. Warto jednak walczyć do ostatnich metrów. Kiedy w zasięgu wzroku pojawia się meta organizm uruchamia dodatkowe zapasy energii, wyprostujmy się, uśmiech i wbiegamy na metę. Tak, to już koniec, zrobiliśmy to, jesteśmy Maratończykami.
Bolało ?
Satysfakcja, nagromadzenie emocji, endorfin, całe zamieszanie na mecie powodują, że zmęczenie zostaje na trasie. Piękne uczucie ! Zanim rozpocznie się dekorowanie zwycięzców będziecie zastanawiali się nad następnym startem.
Czy stajemy się „innym człowiekiem” ?
Przebiegnięcie Maratonu uwiadomi Wam, że stać Was na wiele. Nie ważne z jakim czasem stawiamy się na mecie, ważne jest to, że się nie poddamy. Podnosimy poprzeczkę, od dziś możemy więcej !
I jak ? Biegniecie ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz