Uzależniony od ruchu

Umartwiajcie ciało - morsowanie


Niektórzy twierdzą, że bawię się w morsowanie, bo lubię umartwiać ciało. Być może coś w tym jest, bo to nie jest normalne, żeby w mróz jeździć na rowerze, wskakiwać do wody, być może mam żyłkę masochisty :)

Ale nie o to chodzi. Morsowanie uskuteczniam już drugą zimę z rzędu i zauważam same pozytywne skutki.

Jak zwykle nie zamierzam zanudzać Was suchymi faktami co daje wychładzanie organizmu, na co dobrze wpływa, co daje.

Takich informacji znajdziecie mnóstwo dookoła. Z praktyki Wam powiem, że odkąd zacząłem zimowe kąpiele w zimnej wodzie nie byłem chory. Przeziębienie omija mnie szerokim łukiem. Nawet jeżeli przypałęta się lekki katar, to zanurzenie się w wodzie bardzo szybko go przepędza. Lodowata woda doskonale działa na zakwasy. Po ciężkim treningu wychłodzenie kości daje ulgę nieporównywalną z niczym innym. Niesamowicie wzmacnia psychikę, nie czarujmy się się, trzeba mieć mocną głowę, żeby w środku zimy rozebrać się i wskoczyć do wody ;)

Wskakujcie, próbujcie, chłodźcie kości, bo to rewelacyjna sprawa ! :) Pozytywnie !

 

Nie biegajcie, to jest złe !

No dobra, może nie samo bieganie jest złe. No ok, tak naprawdę chodziło mi tylko o zauważalny na tle innych artykułów tytuł. W końcu ile można zachwalać bieganie, mówić i opowiadać jakie ono jest dobre na wszystko, jak to pomaga ect. ... No dobra jest, macie mnie, nie w tym rzecz !

Tak serio to chciałem poopowiadać o tym, jak na własnej skórze przekonałem się, że samo bieganie w istocie jest złe. Być może nie odczują tego osoby, które pokonują kilkanaście kilometrów tygodniowo, ale te, które w planie mają maraton pierwszy lub kolejny pewnie się ze mną zgodzą. Przy częstych treningach mogą pojawiać się bóle w plecach, zmęczone łydki, uda po czasie dają o sobie znać. Być może nie dotyczy to każdego, ale sądzę, że wiele osób spotyka takie bolączki na drodze do życiówek. Mam na to antidotum, które w moim przypadku sprawdza się doskonale ! 

fot. Magdalena Władowska
Mam tutaj na myśli wplecenie w treningi aktywności angażującej nieco inne mięśnie niż te, które używamy podczas biegu. Jeżeli mnie trochę znacie, pewnie wiecie, że od jakiegoś czasu trenuję również crossfit. Tak samo jak Wy myślałem, że bieganie uczyni mnie niezniszczalnym, bardzo długo uważałem, że treningi ogólnorozwojowe to ściema i nic nie dają. Po blisko 3-ech latach biegania zacząłem odczuwać bóle kolan, łydek, gdzieś mnie strzykało w kręgosłupie ... starość pomyślałem. Przestałem biegać, odstawiłem rower, potrzebowałem zmiany, zacząłem trenować CF. Było ciężko, pierwsze treningi z kosmicznymi zakwasami, ale wizyta po wizycie bóle zaczęły się zmniejszać. Nie używane mięśnie zaczynały się wzmacniać. Jest dobrze, pomyślałem :) 

fot. Magdalena Władowska
Wróciłem do biegania. Powoli wracam na ścieżki biegowe, wracam na rower. Wplotłem zajęcia CF z trenerem do mojej aktywności i muszę Wam powiedzieć, że nawet górki, które spotykam na trasie moich treningów nie są już tak strome. Stałem się jakiś taki lekki, po bieganiu nie bolą mnie plecy, nie pojawiają się dolegliwości w plecach. Wzmocniłem się i robię to dalej. Do tego dobre rozciąganie, rolowanie mięśni i czuję się jak młody bóg ! Sezon 2016 będzie mój ! Jak zwykle w moim przypadku nie mam tutaj na myśli gonitwy za życiówkami, ale przyjemnie będzie móc w miarę spokojnie i świeżo pokonać trasę maratonu !

Czy musi to być crossfit ? W moim odczuciu nie, wystarczy jakakolwiek aktywność, która zaangażuje inne mięśnie niż tylko te biegowe. Kluczem do wszystkiego jest wzmocnienie pleców, a zwłaszcza ich dolnych partii. Idzie Nowy Rok, a to dobry moment na dopisanie dodatkowej aktywności do planów i postanowień noworocznych :)

Pozytywnie ! :) 

Wesołych Świąt !

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Zdrowia szczęścia i wszystkiego, co możecie sobie wymarzyć. Realizacji celów i osiągnięć Wam nie życzę, bo wierzę w Was i Wasze możliwości, wiem, że to tylko kwestia ciężkiej pracy i chęci :)

Dziękuję czytelnikom, fanom, wszystkim, którzy mnie tutaj odwiedzają, czasem piszą, czytają, bo to dzięki Wam spełniają się moje cele i marzenia.

Dziękuję Firmom z którymi było mi dane i jeszcze będzie współpracować. To dzięki Wam mam o czym pisać, a na wieść o kolejnych gadżetach do testowania uśmiecha mi się twarz.

Dziękuję wszystkim, którzy w jakikolwiek przyczyniają się do sukcesu w tym, co robię !

Wesołych Moi Drodzy !

Telefon CAT S40 - test

Kiedy model S40 pojawił się w ofercie CAT moja dusza gadżeciarza nie mogła spać spokojnie. W końcu pojawiło się na rynku urządzenie, które jest odporne, a dodatkowo parametrami spokojnie może stawić czoła najlepszym na rynku smatphone'om. Jest moc ! Musiałem go mieć !



Co znajdziemy na pokładzie ? 

W środku tej pancernej obudowy czai się całkiem mocny 4-ro rdzeniowy proce
sor, 1GB RAM i 16GB wbudowanej pamięci. To wszystko oprogramowane najnowszym wydaniem Androida (Lolopop 5.1.). Dodajmy do tego dualSIM, czyli możliwość włożenia dwóch kart, rozbudujmy o rozszerzanie kartą pamięci, wspomnijmy o całkiem znośnym aparacie i w efekcie otrzymamy całkiem znośne urządzenie za rozsądne pieniążki.

Jego kompletne parametry możecie znaleźć m.in. TUTAJ

Czy rzeczywiście jest odporny ? 

Nie będę wymieniał tutaj norm zgodnie z którymi telefon wytrzyma to, a tamtego nie. Na chłopski rozum według producenta powinien wytrzymać upadek z 1,8 m, potrafi pływać 1 m pod wodą przez godzinę. Oprócz tego gorilla glass powinien być stosunkowo odporny na zarysowania.


W rzeczywistości urządzenie faktycznie wytrzymało kilkukrotny upadek symulujący wypadnięcie z kieszeni. Nie zarysowała się nawet jego obudowa. Wrzucony do akwarium leżał sobie w nim spokojnie wyświetlając obraz, co było nie lada zdziwieniem dla wodnych mieszkańców. Próbowałem go również narazić na zimno w zimnej, zamarzającej kałuży i przyznam Wam szczerze, że nic sobie z tego nie zrobił. Po wyczyszczeniu dalej wygląda jak nowy !.



Wrażenia z użycia ! 

Bawiłem się nim przez ponad 2 tygodnie i powiem szczerze, że przypadł mi do gustu. System działa płynnie, a to bardzo ważne. Nie gubi zasięgu. Całość spasowana całkiem sztywno, bardzo pewnie leży w dłoni. Wyświetlacz w pierwszym kontakcie robi wrażenie delikatnego, ale to tylko wrażenie. Urządzenie reaguje nawet w grubych, roboczych rękawicach. Rewelacja !

Może się wydawać, że jest sporych rozmiarów, nie odbiega jednak zbyt daleko od swoich przyjaciół z tej samej półki. Wiadomo, odporność musi zająć trochę miejsca.

Bateria trzyma dość dobrze. Przy użyciu jednej karty SIM spokojnie tydzień lekkiego używania powinien uciągnąć. Dodajmy do tego dobry aparat i otrzymujemy całkiem przyjemny zestaw

Znalazłem jeden minus, który jest moim subiektywnym odczuciem, a dokładniej karty sim w technologi NANO ! Przy tak dużych gabarytach urządzenia spokojnie można było użyć micro, a nie odwoływać się do standardu, którego nie można w łatwy sposób nabyć w kiosku.



Czy kupować ? 

Telefon przypadł mi do gustu. Byłby w stanie sprostać wymaganiom i warunkom na które bym go wystawił. Dałby radę zarówno na rowerze, jak i podczas pływania, czy jazdy na rolkach. Dzięki odporności na wodę świetnie sprawdziłby się na kierownicy roweru jako nawigacja, a w ostateczności dałoby się nim wbić gwóźdź. Wydaje mi się, że wart jest zainteresowania i warto brać go pod uwage planując zakup takiego rozwiązania !