Uzależniony od ruchu

O zgrozo ! w Pszczynie, czyli jak stanąłem na podium

Wielkie emocje już za nami, a konkretnie mam na myśli Książęcą Grę Miejską w Pszczynie, organizowaną przez Silesia Events. I wiecie co Wam powiem ? Według mnie, to najlepsza z edycji do tej pory. Ale po kolei !

W grach bierzemy udział zawsze o ile to tylko możliwe, a zwłaszcza w grach organizowanych przez Dorotę i Jej Ekipę. Taki skład zawsze jest gwarancją dobrej zabawy. Jak zwykle gra organizowana była w klimatach zamkowych, ale tym razem dotyczyła duchów ! Dodatkowym smaczkiem była godzina akcji 19 - 22:30, co w połączeniu z bieganiem po parkowych alejkach gwarantowało niesamowitą zabawę i dreszczyk emocji. 

Pogoda nas niestety nie rozpieściła, ponieważ 90% czasu padał deszcz, jednak dodawało to smaczku całej rozgrywce. 

Zadania postawione przed nami były dla nas mocnym zaskoczeniem. Kilka z nich odbywało się w konwencji room escape, gdzie trzeba było wykazać się sprytem i umiejętnością szybkiego myślenia, pod presją czasu i strachu ! . Tak, strachu, na śmiałków czaiły się duchy, beboki i zjawy, gotowe wyskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie po to, aby wywołać prawdziwy, szczery przestrach !

Niektórzy powiedzą, że minusem były kolejki do niektórych zadań, ale według mnie nie było najgorzej. W jednej z takich kolejek poznaliśmy super ekipę z sąsiedniego miasta Kasię i Adama, których serdecznie pozdrawiam. Oczekiwanie integrowało, było śpiewanie, wspólne gry w quizowanie, wymiana doświadczeń nt. gier, zabaw i podobnych inicjatyw, które mogą wywołać gęsią skórkę. 

Do ostatniej chwili nie wierzyliśmy, że uda nam się zdobyć komplet punktów. Ostatnie zdanie - seans spirytystyczny na długo zostanie w pamięci. Niesamowity klimat ... ale o tym sza :) 

Od lewej Adam, Kasia, Agnieszka, Agusia, Ja :) 

Zdobyliśmy komplet punktów, przebierałem się za ducha (jak to dobrze, że Agniecha posiadała w samochodzie prześcieradło ---> nie pytajcie po co ono Jej :D ). Dwie drużyny na 200 osób biorących udział zdobyło komplet punktów, w tym MY ! Po dogrywce jednak nie udało się zdobyć głównej nagrody. Nie znaczy to, że odeszliśmy z niczym. W nasze ręce trafiły zaproszenia m.in. do restauracji Wodna Wieża na 9-daniowe menu degustacyjne. Najważniejszym jednak faktem było to, z jakich rąk je otrzymaliśmy. W ramach dni Pszczyny miasto odwiedził ostatni żyjący wnuk Księżnej Daisy, Bolko von Hochberg wraz z żoną Elisabeth i to właśnie z Jego rąk było nam dane odbierać nagrodę. Niezapomniane uczucie ! Zapomniałem języka z wrażenia !

Było niesamowicie. Już 20 czerwca gra miejska w Cieszynie ! Zapisane w kalendarzu, nie może mnie tam zabraknąć !

Więcej zdjęć Autorstwa Pana Andrzeja Grynpeter: TUTAJ












Jak być w pracy szybciej niż autobus

To, że można jeździć do pracy samochodem, to wiadoma sprawa, tylko nasuwa się pytanie, czy warto. Na pewno przemówi za tym rozwiązaniem wygoda, komfort, prędkość dojazdu.

No właśnie, prędkość :)

Korki, kto z nas ich nie zna. Czy nie zdarzało Wam się, że stojąc w ogonku samochodów, złorzecząc na wszystko i wszystkich minął Was uśmiechnięty rowerzysta ? Być może to byłem ja. Nie stoję w korkach, nie przejmuję się zwężaniami. Rower zmieści się wszędzie, oczywiście w granicach rozsądku.

Trening ... podczas, gdy niektórzy denerwują się, że mają dni, gdzie nie można wygospodarować czasu na aktywność, ja się tym nie przejmuję. Do pracy i tak muszę dojechać, a rower daje mi 45 minut ruchu, tak bardzo mi potrzebnego do życia ! :)

Wracając do kwestii szybszego dojazdu rowerem, aniżeli komunikacją miejską, to powiem Wam, że wcale nie wymyśliłem tego porównania. Sprawdzone przeze mnie kilkukrotnie jest, że na trasie między domem, a pracą, wyruszając z przystanku pod domem udaje mi się szybciej dojechać do pracy niż komunikacji miejskiej. Bardzo często przez całą trasę wyprzedzamy się na przemian z autobusem. On co chwila zatrzymuje się na przystanku, w tym czasie ja go doganiam i tak w koło. Osobiście tego nie lubię i odpuszczam, ale kilka razy w ramach eksperymentu sprawdziłem, czy się da, tak da się ! :)

O sprawach ekologicznych, oszczędnościowych nie będę wspominał, bo to nasuwa się samo. Przekonałem Was chociaż trochę ? Wrzućcie zdjęcia na Facebook'a, Instagrama, oznaczcie takiem #roweremdopracy i pokażcie innym, że można zrobić coś dla siebie, a przy okazji obudzić się z rana i odreagować popołudniu ;)

Ile można wałkować

No właśnie, ile można wałkować chciałoby się powiedzieć zgodnie z przysłowiem, ale w sumie nie o takim wałkowaniu tutaj. Nikomu nic nie będę powtarzał. Poruszymy kwestię rolowania.

Nie jestem fizjoterapeutą, więc nie liczcie na odkrycia i nowości. Czym jest owo rolowanie ? W skrócie jest to zwyczajny automasaż z wykorzystaniem wałka, butelki, rury, czegokolwiek. Pomaga w ukrwieniu mięśni,  likwiduje napięcie i jest sympatycznym dodatkowym ćwiczeniem w ramach rozciągania, które oczywiście wszyscy chętnie i skrupulatnie stosujemy ;) Rolowanie pomaga również w różnego rodzaju kontuzjach, wspomaga regenerację, odświeża mięśnie.

Zapytacie dlaczego nagle wspominam o tym aspekcie treningu :) Do tematu podchodziłem dość sceptycznie, co wcale nie znaczy, że to się jakoś drastycznie zmieniło. Nie było mi dane działać z drogimi wałkami dostępnymi na rynku, ale wśród biegaczy wyczytałem opinię, że wystarczy butelka z wodą, dowolna rura PCV i można takie ćwiczenie wykonać. Spróbowałem na wspomnianej butelce i muszę Wam powiedzieć, że ból i napięcie, które pojawia się w łydce nieco zelżało. No nic, będę kontynuował i obiecuję, że jeszcze o tym wspomnę ;)




Jak to było z tymi rolkami

 Bieganie, rower, basen ... czemu nie spróbować czegoś innego - pomyślałem ponad rok temu i zacząłem rozglądać się za rolkami. Udało mi się zdobyć tańsze, używane, od kolegi. Bardzo wygodne, w miarę szybkie.

Kilka wypadów i wiedziałem, że to jest to, co będzie dobrą alternatywą dla pozostałych dyscyplin. Udało mi się wciągnąć moją Agnieszkę i tak sobie razem pomykaliśmy.

W tym roku rolki wzbiły się u nas na wyżyny.
W sumie z dwóch powodów. Dowiedziałem się o świetnym kompleksie rolkowym praktycznie pod samym nosem. Boisko do rugby okolone torem rolkowym. Podłoże wylane miękką wylewką, która po pierwsze nie niszczy kółek, po drugie nawet przy bliższym spotkaniu nie niszczy zbytnio ciała rolkarza ;) Drugi czynnik, to paczka od Sklepu Presto - dwie pary rolek do testów, dla mnie i Agnieszki ! :) Lepiej trafić się nie dało. Nowiutkie rolki Blackwheels z dużymi, miękkimi kółami :)

Pełny test rolek tutaj: KLIK

Oboje tak bardzo złapaliśmy bakcyla, że jeździmy przynajmniej 2 razy w tygodniu, a bywa, że i codziennie ;) Rolki to wolność, a ogranicza nas jedynie własny lęk przed upadkiem, który po kilku bliższych spotkaniach z ziemią ustępuje miejsca ciekawości i chęci nauczenia się nowych sztuczek ;) Pozytywnie !

A Wy co robicie, kiedy nie biegacie ? :)





Rowerowa niedziela

Jako, że biegać ostatnio nieco mniej mi się chce, wręcz powinienem powiedzieć, że mi się nie chce, tak tą niedzielę postanowiłem przynajmniej w części spędzić na rowerku. Pogoda nie zapowiadała niczego dobrego, więc i plany nie były ambitne. Wraz z moim rowerkiem i TomTom'kiem wybraliśmy się pozwiedzać okolicę i sprawdzić, czy wiosna wie, że już przyszła i powinna powoli ustępować, żeby krajobraz opanowywało lato.
Około 12 km, kilka postojów, dużo wiatru, Słońca. Naładowałem akumulatory na nadchodzący tydzień ! :)







TomTom Runner Cardio - test, opinia, recenzja




Można powiedzieć, że na TomTom Runner Cardio czekałem z wypiekami na twarzy. Było to pierwsze urządzenie z tej rodziny i koniecznie chciałem sprawdzić czy jest warte tyle ile Producent o nim mówi. Dodatkowo o szybszy oddech przyprawiał mnie pomiar pulsu prosto z nadgarstka. Nie ukrywam, że noszenie pasa do mierzenia tętna trochę mnie zmęczyło i bardzo chętnie chciałem wypróbować cokolwiek, co będzie w stanie go zastąpić.

PIERWSZE WRAŻENIE

Solidnie wykonany, wręcz dość spory. Takie było pierwsze wrażenie po otwarciu pudełka z urządzeniem. Następnie nastąpił szok, jeżeli chodzi o obsługę, bo ekran nie jest dotykowy, brakuje przycisków po bokach, jest tylko kwadrat na środku, który służy do nawigacji po urządzeniu. Jak już wiele razy wspomniałem jestem przeciwnikiem wszelkich instrukcji, toteż i tutaj postanowiłem wszystko zobaczyć sam. Menu proste, intuicyjne, żadnych udziwnień, w sumie na plus. 

Sam pasek dość szeroki, ale z dużą ilością dziurek przez co ręka się nie dusi pod spodem. Zapięcie solidne, nic nie przeszkadza, nic nie odstaje. Super !

WRAŻENIA PODCZAS UŻYTKOWANIA

Zrzut ekranu z portalu MySports
TomTom przebył ze mną 300 km. Były to treningi biegowe, dojazdy rowerem do pracy, wypady na rolki, jeden maraton. Jak sama nazwa wskazuje urządzenie służy jako pomoc przy treningach biegowych, jednak przy odpowiedniej modyfikacji treningu już po jego zgraniu można uzyskać informacje dotyczące również innych dyscyplin. Mierzy prędkość i tempo, czyli dwa najważniejsze parametry. 

Lekkim minusem urządzenia jest brak podsumowania treningów. Możemy przeanalizować jednostkowe treningi, jednak brak sumarycznych informacji, oraz brakuje trochę możliwości usuwania treningów z poziomu zegarka. 


Zegarek posiada funkcję QuickGPS, czyli w momencie synchronizacji pobiera sobie informacje nt. aktualnego położenia, przez co dość szybko jest w stanie "złapać satelity" na początku treningu. Nie miałem problemów z GPS, sygnał raz złapany nie tracił się, nie było przekłamań, całkiem na plus !

Jeżeli chodzi o dokładność pomiaru GPS, to potrafi pozytywnie zaskoczyć konkurentów z podobnej półki cenowej. Jak widać na wykresie poniżej zarówno wysokość, jak również pokrycie trasy praktycznie idealne. Jeżeli chodzi o linię, która biegnie na skos, to również nie jest to przypadkowa linia. Wynika z faktycznego przejścia w tym miejscu. 



Bateria, tutaj kolejne zaskoczenie. Urządzenie wytrzymuje dość długo na naładowanym akumulatorze. Spokojnie dawał sobie radę przy tygodniowym użytkowaniu w trybie 2 h dziennie rowerem do pracy + 2 treningi tygodniowo po ok. godzinie. W ramach testu na lekko rozładowanej już baterii uruchomiłem trening i wynik mnie zaskoczył. Po prawie 8
godzinach ! urządzenie w końcu się rozładowało.


Pomiar tętna, co do którego nie do końca byłem przekonany zaskoczył mnie dość mocno. Udało mi się wykonać kilka treningów używając dwóch zegarków, z czego tym drugim był dość wysoki model konkurencji wraz z pasem HR. Używając jednocześnie obydwu wyniki z pasa i nadgarstka były praktycznie identyczne. Pozytywnie ! 
Na bardzo duży plus zasługuje wyświetlacz urządzenia. Zastosowanie wyświetlania inwersyjnego okazuje się dość praktyczne. Większość czasu można go używać bez konieczności korzystania z podświetlenia.                                                                       Nawet w czasie wieczornych treningów wyświetlacz jest czytelny  
Przebiegliśmy razem Orlen Warsaw Marathon i nie zawiódł mnie. Dokładny pomiar, wygodny, praktyczna nawigacja. Nic nie działo się przypadkowo. Bardzo dobrze nam się współpracowało.

SYNCHRONIZACJA I OPROGRAMOWANIE


TomTom dla swojego urządzenia przewidział dwa sposoby synchronizacji danych. Zegarek posiada wbudowany bluetooth smart, czyli możemy "zrzucić" dane poprzez odpowiednią aplikację na smartfona, lub możemy tego dokonać za pomocą kabla dołączonego do zestawu. Tutaj niestety muszę zwrócić uwagę na minus. Aplikacja na telefonie bardzo długo pobierała trening, potrafiła przerwać pobieranie, w tym miejscu mogłoby być lepiej. Jeżeli chodzi o połączenie kablowe, tutaj wszystko jest w idealnym porządku. 

Całość synchronizuje się na portal MySports, istnieje możliwość połączenia z Endomondo bez konieczności ręcznego zgrywania treningów, więc tutaj również duży plus. 

DODATKOWO !


Urządzenie posiada wymienne paski, co jest dość praktyczne. Nie koniecznie mam tutaj na myśli walory estetyczne, chociaż tutaj też mamy duże pole do popisu, ale przede wszystkim wymianę praktycznie 90% zegarka w przypadku intensywnej eksploatacji. 


Zegarek jest wodoszczelny do 5-ciu atmosfer, czyli wizyta na basenie i normalne pływanie nie powinna go zabić. 

Jeżeli chodzi o typy treningu biegowego, jakie możemy znaleźć to:
  • Bieg ciągły, bez sygnalizacji kilometrów
  • Cele - dla założonej odległość, czasu, lub ilości kalorii
  • Interwały 
  • Okrążenia - bieganie z sygnalizacją po określonym dystansie
  • Strefy - czyli trening w określonych strefach tętna, tempa, oraz prędkośći 
  • Wyścig - wyścig z "duchem" 


PODSUMOWANIE


Tak jak wspomniałem na początku, kontakt z TomTom Cardio Runner był dla mnie pierwszym zetknięciem się z produktami biegowymi tej firmy. Muszę jednak przyznać, że z czystym sumieniem polecę go każdemu, kto szuka dobrze wykonanego zegarka do codziennych treningów. Praktyczne menu, łatwy dostęp do funkcji, brak konieczności korzystania z zewnętrznego pasa HR, długi czas na baterii, to m.in. te cechy, które wpłynęły na moją opinię. Jeżeli chodzi o walory estetyczne, to tutaj każdy musi sam sobie odpowiedzieć. Zegarek jest nieco inny od pozostałych proponowanych na rynku, jednak uważam, że można się przyzwyczaić do jego wielkości i kształtu. 

Poniżej znajdziecie klika zdjęć m.in. menu i ogólnego wyglądu TomTom Cardio Runner.  











Opcje treningu dostępne w urządzeniu.
Oczekiwanie na sygnał GPS

Podsumowanie treningów, jak widać brak sumarycznych statystyk


Czujnik pulsu zamontowany w zegarku


Majówka, czyli już po wszystkim

Majówka dobiega końca, czas na podsumowania, przemyślenia, analizy ;) Chociaż w sumie co tutaj analizować ? Albo jest fajnie, albo nie, sprawa dość prosta.

Wszelkie prognozy zapowiadały tragedię pogodową, miało być zimno, miało padać, miało wiać, a tymczasem pogoda zrobiła nam psikusa i to bardzo pozytywnego. W ten oto sposób w kilku zdaniach opowiem Wam, jak spędziłem ten długi weekend, na który z utęsknieniem wszyscy wyczekiwali.

Piątek był dniem totalnego wyciszenia i obijania się w czystej postaci. Wieczorem pojawiła się opcja rolek, jednak pogoda się zepsuła i nie dało się bezpiecznie pojeździć. Udaliśmy się więc grzecznie do lokalnej Herbaciarni i w zacisznym pokoiku delektowaliśmy się shishą i wyśmienitą herbatką :) Jednym słowem relaks i obijanie w czystej postaci.



Sobota obudziła nas pięknym Słoneczkiem, tak pozytywnym, że grzechem byłoby siedzenie w domu. Szybkie śniadanie i decyzja o wyprawie na rolki. Jeżeli śledzicie fanpage na FB wiecie, że odkąd trafiły do mnie nowiutkie Blackwheel'e od sklepu PRESTO, rolki stały się moim ulubionym sportem ;). Sobotnie jeżdżenie przyniosło parę nowych umiejętności, potrafię już nawet na dwóch kółkach śmigać. Przy okazji powstał pozytywny filmik z naszego jeżdżenia.



Było opalanie, było obijanie.



Następny w kolejności był obiadek u naszej Agnieszki, a potem granie do rana W Mortal Kombat, a to z kolei już u nas. Swoją drogą zawsze marzyłem o tym, żeby w moim łóżku dwie fajne dziewczyny walczyły na konsoli ;) Jak widać marzenia się spełniają ;)



Niedziela, to dużo słoneczka. Od rana Biskupice Biegały ;) Było dużo uśmiechów, rozmów. Potem grill u Rodziców, opalanie i niestety majówka dobiegła końca. Idzie nowy tydzień, nowe możliwości. Akumulatory naładowane, można walczyć dalej ;)



Pozytywnie ! :)