Uzależniony od ruchu

VI Bieg Świerklaniecki - relacja

fot. Paweł Papierzański
Zawody w Świerklańcu, to jedna z tych imprez dla których zawsze będę miał słabość. Nie ważne jaka pogoda, choćby z nieba leciał grad, to i tak stawię się na starcie.

W tym roku już 3-ci raz udało mi stanąć na starcie i przy wtórze wystrzału ruszyć do walki wraz z innymi biegaczami, a było Ich dość dużo!

Tak było : 


Spytacie czemu mam taki sentyment ? Po pierwsze, to jedne z pierwszych moich zawodów, gdzie próbowałem swoich sił, po drugie klimat ... piękne okoliczności przyrody, świetna trasa i oczywiście świetni ludzie. Chyba drugiego takiego biegu nie znajdziecie.



Trasa biegu w tym roku uległa nieco zmianie. Pętla została rozszerzona o okolice stawu, jednak dukty leśne i stara część trasy została wpleciona. Było trochę miękko, trochę asfaltowo, jednym słowem dla każdego coś dobrego.

Bieg jak co roku był bez opłaty startowej, mimo tego jednak Organizatorom udało się sprowadzić elektroniczny pomiar czasu, co dla mnie było sporym zaskoczeniem, oczywiście pozytywnym. Lekkie zamieszanie ze spóźnionym wydawaniem chipów wprawdzie pozostawiło ślad, jednak uważam, że to tylko mało znaczące potknięcie.

Było dobrze ! Co roku jest lepiej, w przyszłym roku też będę ! 

Tyle o samym biegu ...
Z wyniku również jestem zadowolony. Trasa 4,8 km - (to również jest już niejaka tradycja biegu) w czasie 21:55 jest dla mnie dobrym wynikiem. Zegarek pokazał mi średnie tempo 4:30, więc nie mam na co narzekać. Idealna pogoda, super doping, mnóstwo znajomych twarzy. Powiedzcie mi, czegoś można chcieć więcej ? :)

Nie udało mi się nic wylosować, nie było medali, po wszystkim został mi tylko numerek startowy, a pomimo to dobrze będę wspominał niedzielny start :) Lepszej wizytówki chyba nie można wystawić zawodom :)

Fajnie, że są ludzie, którym się chce !
Dzięki, byle tak dalej !




Pozytywnie !



Długie wybieganie w miłym towarzystwie, czyli Chudów edycja II

Pobudka w sobotę o 3:30 ? TO oznacza, że będzie się coś działo, bo kto normalny wstaje o takiej godzinie i to jeszcze w urlop ! ... A jednak :) 

Powoli staje się to naszą coroczną tradycją (2014), że zbieramy ekipę i biegniemy do oddalonego o około 15 km zamku w Chudowie. Długie wybieganie przez to wcale nie jest nudne, a wręcz zmienia się w całkiem fajną wycieczkę :) 

Jak już wspomniałem, zerwałem się dość wcześnie, chcieliśmy za wszelką cenę uniknąć upałów, co prawie się udało. Powiem Wam, że miny ludzi, których mijałem o tej porze były bezbłędne. Spojrzenia, komentarze :) U niektórych widać było szok, u innych politowanie, ale w sumie ... robię to dla siebie ! :) 


Poranny chłód, to było coś, czego brakowało mi od dłuższego czasu. Lekki wiatr, chłodne powietrze. Było super ! Kiedy inni jeszcze spali, My podziwialiśmy wschód Słońca wśród pól, witaliśmy zdziwione sarny, rewelacja :) 


Ostatecznie wyszło mi 35,5 pozytywnych kilometrów w towarzystwie Karoliny (Runnerka.pl), Wojtka, Rafała, oraz niezastąpionej Madzi na rowerze ! :)  Pozytywnie !

W przyszłym roku też pobiegniemy ! Kto z nami ? :)




Jura jest piękna ... czyli kilka zamków, na pewno nie błyskawicznych ;)

Dawno nigdzie razem nie jeździliśmy, dlatego w ramach tegorocznego urlopu postanowiliśmy się właśnie w ten sposób zrelaksować ! :) Wybór padł na Ogrodzieniec i okolice. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym nie był tam już wielokrotnie. Sam zamek odwiedziłem już chyba 4 razy i zapewniam Was, że to jeszcze nie był ostatni ;)
Nie będę się rozpisywał na temat uroków, klimatu, nastroju tego miejsca, postaram się Wam pokazać to na kilku zdjęciach i krótkim filmie.











I Rudzki Półmaraton Industrialny - relacja, wyniki, zdjęcia

fot. Paweł Kasprzak
No właśnie I Rudzki Półmaraton Industrialny, szkoda byłoby nie przebiec zawodów tuż za płotem. Do biura  miałem koło 5 km spod domu, więc samo rozumiecie, że mnie kusiło. Dodatkowo godzina startu, 21:00 też do mnie przemawiała, ponieważ to czas mojego treningu :)

W związku z nagromadzeniem faktów stanąłem na starcie biegu, który tworzy nową historię, który zapoczątkuje pewnie coroczną tradycję w Rudzie Śląskiej :)

Na miejscu zjawiliśmy się nieco wcześniej, aby odebrać pakiet. O dziwo przy sporej ilości ludzi nie było tłoku, sam odbiór zajął mi ze 2 minuty. Super ! :) 
Generalnie nie nastawiałem się na jakiś świetny wynik, nie trenuję ostatnio, jeżdżę dużo rowerem, ale nie mam w tym wszystkim czasu na bieganie. Jednak od rana rozpierała mnie energia, co było dobrym omenem :) 

Bieg ruszył, trasa prowadziła dookoła Rudy Śląskiej, a dokładnie Nowego Bytomia. Cały czas było pod górę, masakra ;)

O dziwo jednak nogi niosły i zegarek pokazywał mi średnie tempo w okolicach 5:10, co było dla mnie zaskoczeniem, ponieważ bałem się, że 5:30 to będzie max na co będzie mnie stać. Cały czas w głowie obijała mi się myśl, jak długo jeszcze uda mi się trzymać takie tempo. Dodatkowej motywacji do biegu dodawały punkty odżywcze, które obsługiwały znajome twarzyczki. Rewelacja. W połowie 3-go okrążenia złapała mnie obrzydliwa kolka, jednak postanowiłem się nie dać, dźgała mnie do samego końca, ale co tam kolka ;) 

Na trasie mnóstwo kibiców, dzieciaczki przebijające piąteczki, brawa, trąbki, grzechotki, aż się twarz sama cieszyła. To właśnie dlatego tak ciągnie mnie do biegania w zawodach, dla tych ludzi, dla tego wyjątkowego uczucia ! 

Udało się, do końca utrzymałem tempo. Na mecie zegarek pokazał średnie tempo 5:08 , a oficjalny czas 1:49:49, co przy braku treningów można uznać za sukces :) 

fot. Paweł Kasprzak

PODSUMOWANIE

Naprawdę nie było się do czego przyczepić. Całość sprawnie rozegrana, żadnych problemów. Trasa dobrze obstawiona, punkty odżywcze dawały radę. Wszystko na plus ! Bardzo mi się podobało i szczerze mam nadzieję, że Organizatorzy nie poprzestaną na tym jednym ! :) Chcę więcej ! 

Dzięki dla wolontariuszy, kibiców, służb porządkowych i wszystkich, którzy przyczynili się do sukcesu tego biegu i dzięki którym tak świetnie mi się biegło :) Super robota ! :) 


Wyniki: STS TIMING
Inne relacje: Zabieganna, Alicya

fot. Paweł Kasprzak