Uzależniony od ruchu

Kiepskiego okresu ciąg dalszy - ze światełkiem w tunelu

Kiepski okres trwa dalej ...
Nadmiar obowiązków na uczelni, w pracy generalnie nie sprzyja niczemu.

Ale jest światełko w tunelu, kontuzję udało mi się naprawić, przestaje boleć kostka i w poniedziałek będę mógł zacząć rozbieganie po odpoczynku ;)

Powinno być dobrze, będę mógł znowu się ruszać ;) a czas... ? ... czas się zawsze znajdzie, choćby w nocy ;)

Albo ... jak mam chytry plan chcę biegać przed pracą ;) będzie się to wiązało z pobudką zamiast o 6:30 o 5, ale człowiek jest elastyczny, a ja ostatnio przywykłem do małej ilości snu ;)


Pozdrawiam

Kiepski okres

Nic ostatnio nie idzie tak, jakbym tego chciał.
Pogoda idealna na bieganie a tu niestety nie da rady ...

Na moje ostatnie nie bieganie zebrało się kilka czynników.
1. SESJA zaliczeniowo - egzaminacyjna
2. przygotowanie pracy magisterskiej
3. Nadmiar pracy
4. ten punkt jest najgorszy ze wszystkich pozostałych ... KONTUZJA


CO do pierwszych trzech punktów, to jest to tylko problem chwilowy, a nawet nie problem, ponieważ na bieganie zawsze znajdę czas.

Gorzej sprawa się ma jeżeli chodzi o kwestię wspomnianej kontuzji. Po jednym z treningów leśnych zaczęła boleć mnie kostka. Było to już ze 2 tygodnie temu. Próbowałem być lepszy od niej i na siłę zacząć biegać, ale niestety wygrała ze mną. Nie pomagają domowe sposoby i chyba skończy się wizytą u lekarza ...
Ból jest o tyle dziwny, że czuję go kiedy kostka odrywa się od ziemi ... Nic nie puchnie, nie sinieje... a boli jak cholera ....

Nic, jak się trochę uspokoi z natłokiem zadań, a ból nie ustąpi wybiorę się do lekarza ...


Pozdrawiam wszystkich ciepło ;)

Przemyślenia

Dziś wychodząc na trening z dość słabym zapałem miałem nastrój do rozmyślania. Temperatura za oknem jakoś nie nastrajała mnie pozytywnie i biegowo, nie pomogły też dzisiejsze nadgodziny w pracy, nie pomogło również 30 minut na mrozie w oczekiwaniu na tramwaj, ale o tym po kolei.

Idąc po kolei to dzień chyba średnio można zaliczyć do udanych, a może i nie ;)

Dojazd do pracy - samochodem, prawdziwy koszmar. Wszędzie korki, wszędzie czekanie...katastrofa
Godziny w pracy - pracy więcej niż czasu, ciężkie chwile mnie czekają, dużo pracy, dużo zleceń, ale to dobrze, coś się będzie działo ;)
Powrót do domu, to już kompletna katastrofa. Brak tramwaju, brak autobusu, brak informacji. Najgorszy jest brak informacji u pani dyspozytorki. Jedna z czekających pasażerek mając numer do dyspozytorni KZK GOP postanowiła tam zadzwonić i co usłyszała "jak to ? przecież powinny jeździć". Po 30 minutach oczekiwania okazało się, że była awaria trakcji i wszystkie tramwaje jeden za drugim zjechały do zajezdni ... eeeech ... ale dotarłem ;)

Zniechęcony do dnia poszukiwałem na FB kandytata do towarzystwa, ale niestety nikogo chętnego nie było więc poszedłem, jak wspomniałem bez większego entuzjazmu.
Już po samym wyjściu uświadomiłem sobie za co lubię bieganie ;) Włączyłem sobie GPS i spokojnym truchcikiem pobrnąłem na moją trasę ;) Jako, że było już po 20 na mieście zrobiło się nieco spokojniej i przyjemniej ;) Cisza, spokój ;) Ludzie jacyś tacy życzliwi ;) Po drodze koleś zaczął ze mną się ścigać i pyta, czy może ze mną ;) Mówię, że jasne, ... a ile robisz ? zapytał, 10 odpowiedziałem ;) Hyhy, stwierdził, że to nie dla niego i poleciał dalej ;)

Dalsza trasa zleciała pod znakiem chrupiącego śniegu pod butami i rozmyślania, jak to jednak fajnie na tym ponurym świecie, że pada sobie śnieg. Świat nie jest jednak taki zły ;)

A teraz powróciłem do domu, usiadłem przed komputerem (jakby 9 godzin w pracy było mi mało) i piszę pracę dyplomową. Kilka stron dziennie i zbliżam się może nie ku końcowi, ale przynajmniej jakiś efekt już jest ...
.. Na dobranoc naskrobany pościk, który powyżej widnieje i czas pomału iść spać, żeby powtórzyć wszystko od nowa ;)

Czasem zastanawiam się po co ja to piszę, jak niewiele osób tu zagląda, a Ci którzy zaglądają nie zostawią nawet śladu po sobie ;) A piszę po to, bo mam powiernika moich myśli, który wysłucha i przyjmie wszystko ;)

POzdrawiam i do zobaczenia na szlaku ;)

Przesilenie ?

Nachodzi mnie ostatnio jakiś paskudna bezsilność. Być może zbyt dużo wrażeń w ostatnim czasie ? Popołudniami czuję niemoc i bezsilność, nic mi się nie chce, a do tego waga wskazała 1,5 kg w górę.

Dziś opuściłem trening, ale mam wytłumaczenie, bo piekielnie lało, i wyjście byłoby samobójstwem ;)

Znowu zbliża się okres z dużą ilością pracy. Przez następne tygodnie będę stałym bywalcem w Krakowie, znowu trzeba będzie pogodzić pracę, życie prywatne, pisanie dyplomu i treningi ;) I wcale nie narzekam ;) Chyba się starzeję, ot co ;)

Jutro piątek, czyli złego koniec i dobrego początek. Nie mam szkoły w ten weekend, także trochę odpocznę, podgonię dyplom ;)


Słyszałem dobre hasło w radiu " rób jak uważasz, ale uważaj jak robisz" ;) Nie wiem czemu, ale spodobało mi się ...

... Ten rok będzie rokiem dużych zmian i wytężonej pracy ;) Ale ten rok może dużo zmienić w moim życiu, dlatego warto zagryźć zęby i za... ;) Nie ma, że boli, nie ma, że nie dam rady :) Nie poddawać się i iść do przodu, taka moja mantra ;)

Pozdrawiam !!

a nie mówiłem ??

        Wczoraj, jak przystało na grzecznego przywitałem pierwszy dzień roku biegusiem ;)
Jak się spodziewałem niedawno widziani biegacze w ilościach hurtowych zrezygnowali z treningów i postanowili odwiesić dresiki ;) Zobaczymy, co będzie dalej, ale nie chciałbym powiedzieć ... a nie mówiłem ? .. :P

        Trening wczorajszy mimo silnego wiatru przebiegł pomyślnie ;) Magicznym kluczem do dobrych treningów stało się nie zakładanie kurtki i nie doprowadzanie do przegrzania podczas treningu ;) Przy temperaturze 1 stopnia miałem na sobie tylko koszulkę i bluzę ;)

        Treningi z pulsometrem stają się coraz przyjemniejsze, pozwalają mi na wyrównanie tempa treningów, mniej bezsensownych zrywów, zadyszek, generalnie jest ok ;) Przestało mnie nawet irytować pikanie, kiedy moje nogi chcą szybciej niż rozsądek ;) Cóż, chyba się zaprzyjaźnimy ;) Przestaje mnie nawet uwierać i być niewygodny ;) Dziś powędrował ze mną do pracy ;)