Uzależniony od ruchu

Night Runners robi literkę

 Wczorajsze, 33 już spotkanie Night Runners upłynęło na "naprawianiu" literki "A", którą w ramach ogólnopolskiej akcji przyszło nam ułożyć z ludzików ;)

Zapakowałem więc aparat, drabinę i pojechałem na trening. Śmiechu i zabawy przy tym było co nie miara, ale wspólnymi siłami udało się uzyskać efekt. Za zdjęcia odpowiedzialni są Madzia i Bartek.

Jako "gość specjalny" odwiedził nas Tomek z Głosu Zabrza w celu naskrobania kilku słów o tym co dzieje się w naszym Zabrzu. Zobaczymy, może dzięki temu będzie nas trochę więcej :)

W każdym razie podsumowując wczorajsze spotkanie i cytując Maję "był deszcz, śnieg .... wszystko już było ... " odpowiadam NIE, NIE WSZYSTKO !, NIGDY NIE BYŁO NUDNO !

Finałowa fotka, na drabinie fotograf Bartek :) 
Ach ta sława ;) od lewej Maja, Arek, Gosia, Basia, Darek, Karolina, Ja, Tomek (reporter)


I na koniec efekt sesji, czyli nasza piękna, idealna literka, złożona z samych zakręconych pozytywnie ludzików ! :) 



Termos activiTea - test


W ramach cyklu Napędzany Yerbą i testów sprzętu na blogu od Firmy Czajnikowy.pl otrzymałem do przetestowania termos activiTEA.

Termos, zaparzacz, wszystko w jednym, tak na początek w skrócie można określić otrzymany sprzęt. Pojemność to 330 ml, czyli praktycznie mówiąc pojemność jednego kubka.

Szczerze powiem, że pierwszy raz coś takiego widziałem, więc tym bardziej zapraszam do lektury.


BUDOWA: 



Zestaw składa się ze szklanego, a dokładnie wykonanego ze szkła żaroodpornego termosu, czyli części właściwej. Naczynie jest dość ciekawe, bo złożone z dwóch warstw. Dzięki takiej budowie i odizolowaniu napoju od warunków zewnętrznych naczynie potrafi utrzymać temperaturę - zimną, lub ciepłą.

Nakrętka składa się z trzech części: mocowania do sitka z paskiem, sitka ze stali nierdzewnej, oraz nakrętki, która spełnia nie tylko tą rolę, ale o tym nieco niżej.






Po złożeniu naczynia w całość otrzymujemy zgrabny termos nieco większy niż kubek, a przez to bardzo poręczny i praktyczny do schowania.

Termos posiada parciany pasek, który pozwoli mieć naczynie zawsze przy sobie.

Podwójne szkło powoduje, że naczynie jest chłodniejsze niż wlana do niego ciecz, co umożliwia swobodne używanie i korzystanie zeń, jak z kubka.






PARZENIE:




Aby zaparzyć swoją ulubioną herbatę należy rozłożyć termos na części pierwsze, lub zostawić sitko na szklanym naczyniu.

Mnie było wygodnie w ten sposób, bo przed nałożeniem miałem możliwość strząchnięcia tego, co było zbyt sypkie i przeszło przez sitko.










Do sitka wsypujemy susz, w moim przypadku była to moja ulubiona Yerba Mate IQ.

Do naczynia wlewamy wodę o odpowiedniej temperaturze, w zależności od rodzaju naparu.

Całość skręcamy razem i .....












..... i właśnie w tym momencie do akcji wchodzi wspomniana przeze mnie pokrywka spełniająca nie tylko rolę przykrycia.

Aby "uruchomić" zaparzanie należy odwrócić naczynie do góry dnem i zostawić, aż do nabrania przez napar odpowiedniej mocy i koloru.










Napar możemy przelać do kubka, lub pić bezpośrednio z naczynia.


                               SMACZNEGO ! 








PODSUMOWANIE:

Termos dość ciekawy i wygodny w użytkowaniu. Bardzo fajnie sprawdza się w domu i w pracy przed komputerem, gdzie często zdarza nam się zapomnieć,  o przygotowanym naparze. Trzyma ciepło ponad 2h, więc wynik jest dość przyzwoity. Czyszczenie również jest wygodne, całość pozwala się łatwo rozłożyć i umyć zarówno ręcznie, jak również w zmywarce. Dzięki niemu nie musisz nosić ze sobą zaparzacza, kubka, termosu, od dziś masz wszystko to w jednym urządzeniu. Mogę szczerze polecić !.

Termos ActiviTEA dostarczył do testów polski dystrybutor marki Adagio, firma Czajnikowy.pl









"Wspólne" bieganie


Bo wspólne bieganie to nie zawsze wspólne treningi. Liczy się poświęcenie dla pasji, dla pasji innej osoby. Nie ważne, że nie biegasz, ważne, że nie było zawodów, na których nie byłaś ze mną, na których nie przypinałaś mi numerka do koszulki, na których dzielnie nie stałaś na mecie niezależnie od pogody. Klaszczesz najmocniej, krzyczysz najgłośniej i zawsze znosisz moje humory, kiedy jestem zmęczony !. To już rok, odkąd wystartowałem w pierwszych zawodach ! 



Dziękuję !

V Bieg Świerklaniecki - relacja

 VI bieg Świerklaniecki, czyli kolejne zawody z cyklu corocznych, na których jestem. To już dla mnie druga edycja. Od tych zawodów zaczynałem moją przygodę z rywalizacją, więc są bardzo cenną pozycją w kalendarzu.

Nie ma wpisowego, nie ma medali, nie ma chipów, kiełbasy po zawodach, a jednak jest bieg, rywalizacja i super atmosfera.

Pogoda nas nie rozpieściła, bo było w okolicach 12 stopni, po całonocnych opadach deszczu, błoto, kałuże, a pomimo to zjawiło się prawie 200 osób, żeby rywalizować, żeby dobrze się bawić.

Ciekawostką tego biegu jest losowanie nagród. Nikt nic nie płaci, a wśród nagród były tablety, nawigacje, kanapy, kamery samochodowe...Szacunek dla Organizatorów.


Na zawodach, oprócz mojej ekipy technicznej (Agnieszka, Madzia) był też Darek z rodziną. Jego dzieciaczki nie pozwalały się nudzić i pomagały skupić się na czymś innym niż nadchodzący bieg.

Trasa: 
Trasa zawodów wiedzie przez park Świerklaniecki. 99% trasy to leśne ścieżki. Sam start i meta to asfalt, ale jest tego może z 200 m. Dystans biegu to 5 km, więc również niewielki. Rywalizacja jest spora, bo z całej okolicy pojawiają się biegacze, by pobić rekord trasy 15:50, ogólnie jest mega konkurencja, o ile moje marne truptanie może być dla kogoś konkurencyjne.
Trasa nie dość, że ciekawa sama w sobie, to została urozmaicona nocnymi opadami deszczu. Kałuże po kostki, latające spod butów błoto, mokra trawa, czyli wszystko to, co dzieciaki lubią najbardziej !.
Gęste powietrze, zimno, to akurat te czynniki, które dla mnie nie były przyjemne, szczególnie, że zabrałem koszulkę bez rękawów ;)

Podsumowując: 
Ciężka trasa, dużo błota, ale z czasu jestem bardzo zadowolony. Wykręciłem 22,22 co dało mi 69/181 startujących.
Wyniki: TUTAJ

Autorem zdjęć jest Madzia ! 

Od lewej Krzyś, Darek, Ja, Agnieszka.

Foto grupowe - Night Runners Zabrze !

Chwila przed startem


Pierwsze okrążenie

Meeeta !

I jeszcze kawałek ! 


VI Bieg do Słońca Chorzów - relacja

 VI Bieg do Słońca w Parku Chorzowskim, to moja druga odsłona tych zawodów. Jako, że był to jeden z pierwszych biegów w mojej "karierze" postanowiłem wybrać się na niego i w tym roku.

Pogoda była ciężka do określenia. Było po deszczowej nocy, lekko zaczynało świecić Słońce, był lekki zaduch.

 Organizacja była ok. Biuro zawodów sprawnie zapisywało, tłumów nie było, ogólnie ok.

TRASA:
O trasie rozpisywał się nie będę, bo to standardowe 2 x 5 km większości zawodów, które odbywają się w Parku Śląskim. Ciężkie pętle, ponieważ spora ich część to podbiegi i to podbiegi dość "upierdliwe".

Ogólnie mimo mojej całej sympatii do tego miejsca te zawody były nieco "biedniejsze". Linia startu była namalowana kredą, nie było balonu. Brakowało nagłośnienia, Pani Organizator musiała krzyczeć, aż do samego końca, kiedy podium to narysowane 3 kratki kredą na ziemii. Co by nie mówić, jak by się nie starać to trzeba przyznać, że dość słabo to wyszło. Powiecie, że marudzę ? Nie, wcale nie marudzę. Bieg był ok, było to, o co chodziło, czyli rywalizacja, współzawodnictwo, dobra zabawa. Jak na bieg z tak małym wpisowym było mnóstwo nagród, a samo losowanie odbyło się sprawnie.

Podsumowując:
Mimo ciężkiej pogody, mimo trudnej trasy udało się nie zrobić wstydu. Czas. 47:28, Miejsce 41/82, czyli środeczek ;)
Wyniki: TUTAJ

Autorem zdjęć jest moja druga lepsza połowa, Agnieszka :) 


Chwila refleksji przed zawodami :) 


Półmetek ;) 

Wodopój :)

Finisz ! 





Rowerem po Zabrzu - Zabrze, którego nie znacie

Wczorajsze popołudnie i wieczór upłynęło mi rowerowo w towarzystwie Scuda. Postanowił pokazać mi zakątki mojego miasta, o których nie miałem pojęcia. Szczerze przyznam, myślałem, że nic mnie nie zdziwi, ale z każdym następnym kilometrem zmieniałem zdanie w tym temacie.

Celem naszej wyprawy były opuszczone wiadukty i mosty w okolicy. Uwierzcie mi, że nie macie pojęcia ile dobra jest wokół nas. Wyprawa wprawdzie rowerowa, ale w sporej części składająca się z chodzenia z rowerem, oraz z noszenia rowera na plecach przez krzaki.

Ogólnie pozytywnie. Tym razem relacja głównie foto.
Rampa do rozładunku wagonów z piaskiem

DB Schenker

Opuszczona lokomotywownia niedaleko DB Schenker
Szło tym pojeździć :) 

Chwila na przemyślenia - ostatni przystanek wyprawy

Podsumowując: 

Zrobione 23 km, w 2,5h. Średnia prędkość, to zastraszające 9 km/h :) Ale warto było ! :)

Decathlon Easy otwiera się w Zabrzu


Już jutro 20.08.2014 swoje podwoje otwiera u nas Decathlon Easy. Mieści się koło Platana. Zaplanowali moc atrakcji, więc każdy znajdzie coś dla siebie.

Zaczynają jutro o 9, reszta otwarcia zaplanowana jest na weekend ;)



Wpadniecie ? :)

Szczegóły -> TUTAJ

5 Bytomski Nocny Rajd Rowerowy - relacja

Z czwartku na piątek Stowarzyszenie Rowerowy Bytom zaplanowało Nocny Rajd Rowerowy. Trasa jak zwykle prowadzi w 90 % uboczami miasta, oraz w sporej części lasami Bytomia.

Jako, że Scud, z którym jechaliśmy na imprezę kończył pracę o 18, 18:30 ruszaliśmy już w stronę Bytomia. Postanowiliśmy zwiedzić trochę terenów Rudy Śląskiej, Bytomia i okolic. Powiem Was szczerze, że nie miałem zielonego pojęcia, że w obrębie 10 - 15 km od domu można zobaczyć takie miejsca. Niesamowita kolonia robotnicza z ogromną ilością pustostanów, które aż się proszą, żeby je fotografować. Stare kamienice, które okres świetności mają za sobą, jednak walory estetyczne nadal na najwyższym poziomie.
W końcu hałdy, których nikt nie pilnuje, nikt z nimi nic nie robi, aż się proszą o zwiedzenie i ujęcie w oku obiektywu.

Tak zatraciliśmy się w drodze, że na miejsce trafiliśmy już w momencie, kiedy wszystko ruszyło. Dołączyliśmy w okolicach Agory do jadącej już grupy i zaczęła się zabawa. Udało mi się namówić dwóch Kolegów z pracy, z czego jestem strasznie zadowolony. Nie tylko Ich namówiłem, ale jeden z Nich złapał bakcyla i szykuje się na Chorzowską nockę ;)



Przejazd odbył się bez większych kłopotów. Pod koniec zajechaliśmy na Dolomity Sportowa Dolina, gdzie
czekało na nas rozpalone ognisko, gorąca herbata i ciepła kiełbaska ;) Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, posililiśmy się i czas było wracać. Udaliśmy się w stronę rynku i koło godziny 1 bylismy już gotowi do powrotu do domu.



No właśnie ... powrotu ... nam było mało. Zasililiśmy szare komórki w całodobowej piekarni odrobiną słodyczy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Asfaltem na granicę Bytomia i do lasu. Nie jestem w stanie powiedzieć nawet do końca którędy, ale wracaliśmy lasem, ciemnym, błotnistym lasem :) Coś pięknego ;) Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie wpadł w to błoto. Ruszając po pauzie moje opony powiedziały, że nie lubią takiej nawierzchni i postanowiły mnie wrzucić do błota. Tym samym niejako zmuszając mnie powoli do powrotu do domu, bo jazda z mokrymi spodniami nie jest fajna ;)

Podsumowując:
Zrobiłem ponad 66 km w super towarzystwie. Sam przejazd rajdu według wskazań Kolegów, to ok 37 km. Było super i już czekam na następne tego typu imprezy ;)



Bieg Powstań Śląskich - relacja

Sobota 16.08.2014 zostanie na jakiś czas w mojej głowie. Zostanie pewnie do następnej życiówki (przynajmniej takiej oficjalnej). Sam bieg o którym mowa, czyli Bieg Powstań Śląskich to dość szczególny bieg. Nie tylko dlatego, że idea samej imprezy jest szczytna i warta do zatrzymania się na chwilę i przemyślenia niektórych spraw, ale jest szczególny ze względu na trasę. Trasa jest dość trudna i spotkamy na niej spore podbiegi. 

Startowałem oczywiście z niezawodną ekipą Night Runners Zabrze, czyli Karolina, Krysia, Justyna i oczywiście moja druga połówka i niezawodna ekipa techniczna Agnieszka ;) 

Zacznę może od końca i pokażę co udało się dostać w czasie tego biegu, a dodam, że zawody były całkowicie za darmo i to od momentu parkowania, po moment dobiegnięcia do mety ! 



Jako ciekawostkę otrzymałem kubek, który będzie mi przypominał o tej sobocie ;) 

Potem nadszedł czas na standardowy numerek przed zawodami ;) 


Szybka focia z Agnieszką. Swoją drogą, warto wspomnieć, że jest ze mną na wszystkich zawodach. Dzielnie nosi plecak, znosi każde warunki pogodowe, a także znosi moje humory, kiedy jestem zmęczony :D


Szybkie pozowanie na starcie, żeby był jeszcze  ślad po tym jak wyglądamy na świeżo ;) 


Od lewej. Karolina, Justyna, Krysia, Ja.
I pobiegli. Na starcie, jak to na starcie sporo ludzi, jak się później okazało ponad 160 osób. Trasa tak, jak się spodziewałem dość trudna. Sporo podbiegów, cześć trasy w osłonie lasu, co po deszczu powodowało lekką duchotę, ale dało się przeżyć. Całość składała się z dwóch okrążeń, po pierwszym dostępny był punkt owieżania. Swoją drogą nieco zbyt wolny, co skutkowało tym, że musiałem się zatrzymać, żeby dostać kubek wody :), no nic, na podium i tak nie miałem szans ;) 

Na trasie pozytywnie, były uśmiechy, widowni w sumie niewiele, ale kilku obserwujących się znalazło. Przyglądał mi się nawet Pan ze śmieciarki, która jechała za mną (nie pytajcie mnie skąd się tam wzięła, bo nie wiem :D ). Udało mi się nawet podjąć próbę podniesienia na duchu Pana, który postanowił przejść do marszu ;) Cóż, uczę się powoli od Madzi, że poza rywalizacją warto też dać z siebie odrobinę uśmiechu. 

My sobie biegliśmy, a tymczasem na mecie czekały na nas medale, więc trzeba było podkręcić obroty.  


Tym razem postanowiłem, że na metę wpadnę w sposób kontrolowany i spróbuję się uśmiechnąć, może pomachać, żeby nie sprawiać wrażenia zbolałego sportowca. Jak widać udało m się, Pan za mną chyba aż zdjął czapeczkę z wrażenia ;)

"GRATULUJEMY MACIEJ CZAS METY 00:47:39, MSC:84 ...  "



W następnej kolejności na metę wpadały: Karolina


Justyna


I walcząca o miejsce Krystyna ;) 


Ściągnęliśmy chipy, odebraliśmy zabawki i nadszedł czas na foto w komplecie, już nieco spoceni, zmęczeni, ale jak bardzo szczęśliwi. Kolejne zawody, kolejny sukces i to znowu w tak super ekipie ;) 


Standardowa już fotka stająca się tradycją, czyli na trzy, cztery skaczemy ;)


Na koniec czas na lody i pogaduchy. Szybko nas jednak pogoda popędziła, ponieważ zbierające się chmury powodowały, że było dość zimno ;) 


Podsumowanie. 

Czas na czasy i miejsca Night Runnerów 

Karolina  53,20 msc. 126 (14 wśród kobiet)
Krystyna 55,43 msc. 140 (19 wśród kobiet)
Justyna   53,22 msc. 127 (15 wśród kobiet) 
Maciek   47,39 msc. 84          

Tak poza konkursem powiem, że spodziewamy się fotki w Dzienniku Zachodnim, więc śledźcie ;) 

Więcej zdjęć: TUTAJ
WYNIKI: TUTAJ                     







Co oprócz biegania ? Nike + kinect training

Że nie potrafię wysiedzieć w miejscu to już wiecie. Że nie tylko biegam, to też nikomu nie jest obce, przynajmniej tym, którzy czytują moje wypociny raz na jakiś czas.

Oprócz biegania zdarza mi się czasem : 

- rower 
- rolki 
- pływanie
- wędrowanie po górach 
- trening obwodowy

No właśnie, trening obwodowy. Czym jest w moim rozumieniu ?
W sumie to napisałem tego posta właśnie z zamiarem napisania czegoś więcej w tym temacie.

Jako, że jestem zalatany, często brakuje mi czasu na cokolwiek. Tym bardziej brakuje mi czasu na treningi na siłowni. Wpadłem zatem na genialny pomysł i postanowiłem podjąć wyzwanie Nike + kinect training. 

Czym jest Nike + kinect training? 

W sumie jest to nieco bardziej rozwinięta gra, z tą różnicą, że tutaj punkty nie wpadają nam za zabijanie, bądź dojechanie do mety, a za poprawnie wykonane ćwiczenia.

A tak naprawdę, to kompletna platforma treningowa z kompleksowym treningiem wszystkich partii ciała.




Jak to działa ? 

Na początku wpisujemy swoje dane, wybieramy trenera i wykonujemy dość męczący test sprawnościowy. Ważne jest, aby przyłożyć się do niego, jeżeli chcemy faktycznie podjąć wyzwanie. Na jego podstawie dobierane są ćwiczenia (faktycznie tak jest, sprawdzałem).

Następnie ustalamy ile razy w tygodniu i w jakie dni trenujemy i już. Wystarczy przestrzegać dni treningu i ćwiczymy. Podczas wykonywania ćwiczeń trener kontroluje, czy nie oszukujemy, oraz odpowiednio nas motywuje w zależności, czy się obijamy, czy jesteśmy zbyt wyrywni ;)

Trening trwa średnio w granicach 30 minut. Składa się z rozgrzewki, serii (o ich ilości decydujemy sami), schłodzenia (rozciąganie).

Czy to działa ? 

Staram się przestrzegać dni treningowych. Treningi są momentami bardzo wymagające i następnego dnia pojawiają się po nich zakwasy. Jednak da się je zrobić. A czy są efekty ? Wydaje mi się, że polepsza mi się kondycja. Czuję to po łatwości z jaką przychodzi mi z treningu na trening wykonywać ćwiczenia. Czuję to na treningach biegowych, czuję to w życiu codziennym.

Konkretniej będę w stanie powiedzieć po zakończeniu całego wyzwania. Raz podjąłem i po ukończeniu miesiąca zauważyłem, że zrobiłem tylko 3 treningi z zaplanowanych 16, więc zacząłem na nowo. Aktualnie jestem w połowie 2 tygodnia, ponad 1:45 h za mną. Wydaje mi się, że efekty pojawią się szybciej niż się wydaje :)

Ma dla mnie dużą zaletę. Ćwiczę kiedy chcę, nie muszę nigdzie jeździć, można zrobić go i w nocy!

Co do działania, to z czystym sumieniem mogę Was odesłać również na sąsiedniego bloga, gdzie Paweł opisał więcej doświadczeń związanych z treningiem ! Poczytaj >>> TUTAJ