Z reguły jestem samoukiem i nie lubię planów, rygorów, e.c.t.
Z bieganiem mam tak samo. Nie uznaję żadnych przygotowanych przez kogoś planów treningowych. Czuję najlepiej co dzieje się z moim ciałem i dążę do tego, żeby było efektywnie, szybko, ale w zgodzie z organizmem.
Czy robię dobrze ? Może dobrze, może nie, wcale mi z tym nie jest źle :)
Idąc dalej tym tropem rozpocząłem przygotowania do Bytomskiego Półmaratonu. W poniedziałek był trening 10 km na trasie z podbiegami. Udało mi się utrzymać tempo jakie utrzymuję na płaskim terenie, co zresztą bardzo mnie ucieszyło. Spytacie dlaczego podbiegi ? Dla nieobeznanych bytomska trasa jest bardzo pofalowana i wymagająca pod kątem podbiegów :)
Wczoraj był sądny dzień jeżeli chodzi o moje bieganie ogólnie :) Postanowiłem sprawdzić, czy nie zrobiłem błędu zapisując się na te zawody. Przebiegłem 21 km. Endomondo podało mi, że zrobiłem to 2:13 minut, czyli nie najgorzej jak na pierwszy raz. Trasa oczywiście również pełna podbiegów, żeby nie było za łatwo :)
Miałem to szczęście, że nie biegałem sam, towarzyszył mi Darek na rowerze, dzięki czemu miałem do kogoś gębę otworzyć, a również służył mi jako wodopój :)
Cała trasa upłynęła mi dość sympatycznie. Trochę kręciło mnie w żołądku - niepotrzebnie zjadłem duży obiad 2 godziny przed i koniec końców został bardzo dokładnie wymieszany, a dalej doprowadził do nocnych rewolucji żołądkowych.Ogólnie kryzys był pod sam koniec, ale poczucie humoru mnie nie opuściło i do samego końca miałem banana na twarzy :) Podoba mi się tempo, które praktycznie trzymałem na podobnym poziomie przez całą trasę niezależnie od nachylenia :)
Dzięki temu treningowi doszedłem do tego, że będę musiał zabrać ze sobą jakieś picie, bo same punkty odżywcze mogą mi nie starczyć. Będę musiał też zabrać jakiś lekki batonik, po 17 km pojawił się lekki kryzys energetyczny :)
Coraz bardziej przekonuję się również do zakupu skarpet kompresyjnych, jednak cena koło 99 zł trochę mnie odstrasza od tego pomysłu. Nie zmienia to faktu, ze będę musiał w końcu się zebrać i pomóc moim zmęczonym nogom ;)
Ogólnie się udało. Coś niesamowitego osiągnąć taki cel, który dotychczas był całkowicie poza zasięgiem.
Czy bolą mnie nogi ? Bolą !
Czy mam zakwasy ? MAM !
Ale nie poddałem się, wsiadłem rano na rower i przyjechałem nim do pracy 15 km ;) Bo trzeba być twardym ;)
Wiem już, że 22 września sobie poradzę i to mnie bardzo mocno cieszy :) a czas ? czas jest na razie nie ważny :)
Na koniec podziękowania dla Darka za towarzystwo ;) I za pojenie ;)
Brawo! :)
OdpowiedzUsuńhej no gratuluję pierwszego dystansu półmaratońskiego ;)) mój czas to 2:14:31 ale sprzed ciąży ;) powodzenia 22 września :) zazdroszczę trochę hehe :)) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń