Niedziela była dniem ogólnego jakiegoś takiego rozdrażnienia i pełna napięcia.
Wróciwszy z zakupów pomimo kiepskiej pogody, nastroju i bólu w nogach po Grze Miejskiej postanowiłem iść pojeździć na rowerze.
Jako, że niedawno kupiłem rower "MTB", który posiada "amortyzator" i jest 100 x lżejszy od poprzedniego postanowiłem go sprawdzić w terenie - chciałem się ubrudzić ....
Wybór padł na hałdę w Biskupicach. Zapowiadało się dobrze ogromy podjazd, chyba z 45 stopni po luźnym gruncie. Bałem się trochę o łańcuch, ponieważ nie jestem jeszcze pewny sprzętu, ale o dziwo łańcuch wytrzymał .... było jednak jedno "ale". Nie wytrzymało montowane przeze mnie mocowanie koła z zaciskiem ... na szczęście było tylko za luźno zaciśnięte i koło zmieniło pozycję pod silnym naciskiem na podjeździe ...
... no i jednym słowem dupa z podjazdu .... zacisnąłem "z buta", ale podjechać nie podjechałem ... nie dałem rady :D
Na górze znalazłem to, czego szukałem ... las, krzaki i duuużo błota ... naprawdę chciałem się ubrudzić ...
Zaczęła się zabawa, górki, góreczki, kałuże, błoto ... 10 minut i błoto miałem nawet na twarzy :), oczywiście musiało być znowu "ale"... zaczęło padać ... w sumie deszczu się nie boję, ale na złość było oberwanie chmury. Będąc przewidujący już w domu zapakowałem ważne rzeczy do worków, więc deszcz był mi nie groźny. Tak mi się przynajmniej wydawało. 5 minut wystarczyło, żeby nie było na mnie suchego fragmentu...no tak, z ubrudzenia wyjechałem mokry ...
Obrałem kierunek na dom ... na domiar złego okazało się, że w połowie drogi do domu deszcz ustał. Padało tylko na hałdzie bliżej Rudy ... Wzrok suchych ludzi spacerujących widzących mnie mokrego i kapiącego bezcenny ...
Ogólnie miejscówka dobra do jeżdżenia i ma potencjał ;) Jak się poprawi pogoda znowu tam zagoszczę !
Cel jednak został osiągnięty, zmęczyłem się, zmokłem, ubrudziłem ...
OdpowiedzUsuńAle o co Ci chodzi, żeś się ubrudził to matka natura chciała Cię umyć ;) Niewdzięczny!