Uzależniony od ruchu

Runmageddon Rekrut 2015 - relacja


Jeżeli wydaje Ci się, że masz kondycję i jesteś dość sprawny fizycznie, to po starcie w tym biegu zrozumiesz jedno - wydaje Ci się.

Dla mnie Runmageddon był lekcją pokory i pokonywania własnych słabości. A wydawało mi się, że trenowałem ... cóż, widać mnie też czasem może się coś tylko wydawać.





Ale po kolei ...

Moja fala startowała 9:20. Okazało się, że jednak nie będę sam. Na miejscu spotkałem sporo znajomych buziek, a co jeszcze fajniejsze sporo z nich biegło w tej samej turze. No lepiej być nie może !

Założenie na starcie, lecimy dla zabawy, tak żeby nikomu nic się nie stało. Stajemy na starcie ...

Pojawia się dym, z głośników mocna muza ... Zadymione, nic nie widać, strzał z armaty i poooszli !
Pierwsza prosta, kilka snopków siana, następna prosta i już byliśmy po pas w wodzie, błocie i bagnie. Nogi zatopione, niektórzy stracili buty ! Kosmos ;) Dalej w głowie siedziała mi świadomość, że najgorsze ściany przed nami. Trochę czołgania, trochę lin, odrobina dźwigania, znowu błoto i pierwsza ściana ! Nie wysoka, ale jednak  ... i co ?
Dokładnie to, o czym już słyszałem. Pełna współpraca, jeden drugiemu pomaga, podsadza, asekuruje ! Coś pięknego. Każda następna ściana była wyższa, ludzie wchodzili jeden po drugim...REWELACJA !.
Teraz ja Ją, potem Ona mnie ! - fot. Aleksandra Brodowicz

Co do samych przeszkód, to Organizatorzy nie próżnowali, było czołganie pod drutem kolczastym, było czołganie pod spychaczem, przez rurę zakopaną w ziemię, było latanie na linie nad przepaścią, zjeżdzalnia do lodowatej wody, wspinanie, ślizganie, prąd, lanie ! Nie dało się nudzić ! Do tego kibicie mogli dojść w wiele miejsc !

Powiem Wam jedno, pierwszy raz dobiegając do mety żałowałem, że to już koniec !

A po wszystkim jestem poobijany, porysowany, zmęczony, ale jest pięknie ! Ubrania wyprane, suszą się, a uwierzcie, że pralka nie miała z nimi łatwo. Butki niestety wyzionęły ducha i po 8-miu latkach moje Reebok-i odeszły na emeryturę. 


A na koniec powiem Wam która przeszkoda mi się podobała. The winner is ... :) Zjeżdżalnia, a jakże inaczej. Krótki rozbieg i skok na tyłek. Wiatr we włosach, idealny ślizg po to, żeby wylądować w lodowatej wodzie. REWELKA ! Chciałem jechać drugi raz, ale podejście było nie najlepsze :D 

PODSUMOWUJĄC
Generalnie jest to bieg dla każdego, kto jest aktywny fizycznie. Jest bardzo wymagający i nawet przejście trasy to spory wysiłek, jednak uważam, że warto. Taka rada ode mnie, przygotujcie się wcześniej fizycznie. Poczytajcie o przeszkodach, potrenujcie, uczęszczajcie na treningi przygotowujące, będzie Wam naprawdę łatwiej i będziecie mieli większą satysfakcję :) 
Ja tam jeszcze wrócę, wyrównać rachunki !

Wielkie dzięki za tych, którzy trzymali za mnie kciuki i mnie dopingowali ;) Dla ekipy z którą biegłem, za bezinteresowną pomoc przy ścianach :) Specjalne podziękowanie dla Olki za mnóstwo świetnych ujęć ;) Kawał dobrej roboty !

Dzięki dla Organizatorów, Wolontariuszy, Strażaków, Medyków, Ratowników i wszystkich, którzy przyczynili się do powodzenia dzisiejszej imprezy !



OFICJALNE RZECZY :) 

Film: TUTAJ
Zdjęcia ze ścianki: TUTAJ i TUTAJ

WYNIKI: TUTAJ

Macie jakieś relacje, zdjęcia filmy ? Piszcie, podepnę pod relację :) 

EDIT: 25.10.2015
A co się czuje dzień po Runmageddonie ? Jestem cały obolały, siniaki na nogach, kolanach, ramionach, łokciach ... zresztą gdzie ja ich nie mam :) Żebra bolą, jakby mnie ktoś skopał. Ogólnie czuję się jakby mnie walec przejechał ! Ale i tak wiem, że było warto !

Od lewej Olka (fotograf), Żona, i ja ;) 
z Anulą ! To już powoli tradycja :) 

Był czas na demolkę ! - fot. Aleksandra Brodowicz

Praktyka wulkanizacyjna (z Anią) - fot. Aleksandra Brodowicz

Trochę równowagi - fot. Aleksandra Brodowicz


I na koniec rodzynek ! Żona nie chciała buzi :P - fot. Aleksandra Brodowicz





Physioroll - test rolki

W moje łapska wpadła w końcu rolka do rolowania mięśni od Physioroll.

Chociaż ogólnie sceptycznie podchodziłem do tematu, to po intensywnym treningu próbowałem rolowania ... butelką i o dziwo dawało to zaskakująco dobre efekty. Dlatego tez postanowiłem zaprosić na warsztat ten właśnie wałeczek.





PIERWSZE WRAŻENIE

Rolka dość twarda. Trudno stwierdzić z czego wykonana. Materiał w dotyku sprawia wrażenie ciepłego, zbitego styropianu, chociaż nim nie jest. Jest całkiem przyjemna w kontakcie, nawet z gołym ciałem. Ogólnie jest na plus.

Pierwsze rolowania wypadły rewelacyjne. Twardość idealnie sprawdza się przy zbolałych mięśniach. Z rolerem bardzo polubił się mój krzyż, który ma tendencje do dawania o sobie znać. Trochę kombinowania i opanowywania figur i już problem bolących pleców usunięty.

Rozmiar wystarczający do masażu każdej partii mięśni, od łydki, przez plecy, aż po pasmo biodrowo - piszczelowe.





PODSUMOWANIE

Rolowanie polecam każdemu. Pomaga na zmęczone, zbolałe mięśnie, dba o to, żeby były odpowiednio rozluźnione i gotowe do akcji. Co do samej rolki, ją również mogę polecić. Nie jest najtańsza, ale w tym przypadku razem z ceną idzie jakość wykonania. Test wypadł jak najbardziej pozytywnie ! Polecam !


MaĆko w kuchni, czyli szybkie danie z makaronem durum

Gotowanie ! Tak, to coś, co generalnie lubię, ale o czym jeszcze nie do końca Wam mówiłem.
Jeżeli tylko czas mi na to pozwala, to lubię czary w kuchni. Będzie więc więcej kuchennych wpisów :)

Czemu czary ? W sumie to u mnie w życiu nic nie działa według przepisów, nie potrafię się dostosować do planu treningowego, wszystko improwizowane, więc w kuchni nie może być inaczej. Otwieram lodówkę, szukam po szafkach, a w mojej głowie klaruje się przepis, czasem wrzucam do garnka, próbuję i eksperymentuję. I wiecie co ? W sumie jeszcze nikt nie narzekał.

Co gości u mnie najczęściej ?
Najbardziej lubimy się z kurczakiem pod każdą postacią. Za skrzydełka dałbym sobie palec obciąć ! Uwielbiam !

Od niedawna polubiłem się z makaronami, za którymi szczerze nie przepadałem. Czymże byłoby ładowanie węgli przed maratonem bez makaronu. Tym oto sposobem odkąd biegam lubię też dania tego typu. Niedawno w moje ręce wpadł pakiet od Makarony Polskie.



Na pierwszy, kuchenny ogień poszedł najciekawszy z rodziny czyli makaron Durum !

Na początek trochę teorii - czyli dlaczego pszenica durum ?

Mąka z pszenicy durum zawiera więcej fosforu, potasu, żelaza, miedzi, manganu, cynku, a także witamin z grupy B (B1, B2, B5, B6) oraz kwasu foliowego niż mąka z pszenicy zwykłej. Durum zawiera również luteinę, która chroni przed działaniem wolnych rodników i wspomaga wzrok. Durum ma więcej składników odżywczych. Zawiera gluten, jednak często zdarza się, że osoby nietolerujące tego składnika pozytywnie reaguja na ten typ przenicy.

Czyli generalnie prosta zasada, jeżeli można jeść lepiej, dlaczego tego nie robić ? :) 

PRZEPIS !


A całość jest prosta i pewnie wielu znana, a jednak smaczna i całkiem lubiana.

Co potrzebujemy ? 

- 500 g makaronu
- 300 g mięsa mielonego
- cebulka
- pomidorki
- odrobina sera
- świeża bazylia
- przyprawy
- oliwa do smażenia


Na patelni podsmażamy cebulkę, pomidorki dodając odrobinę oliwy. Całość tylko lekko podrumieniamy. Dodajemy mięsko mielone, lekko podsmażamy, doprawiamy do smaku. 
Makaron wrzucamy do naczynia, zalewamy tym, co stworzyliśmy na patelni i wstawiamy do piekarnika na jakieś 20 minut. Pod koniec pieczenia na wierzch kładziemy kawałki sera żółtego, tak, aby się roztopił ;) 



Po wyjęciu odrobina świeżej bazylii dla smaku i tadam, pyszne, zdrowe i sycące danie :) Smacznego !



PODSUMOWANIE

Makaron z pszenicy durum jest całkiem dobry w smaku. Mam wrażenie, że nieco bardziej sycący i "konkretny" od tych ze zwyczajnej pszenicy. Jak już wspomniałem, skoro można jeść lepiej za porównywalną cenę, to dlaczego tego nie robić ? :) Polecam !


Zwiedzanie w biegu !

I wcale nie chcę Wam powiedzieć o pośpiechu, bo ten jak wiadomo wskazany jest tylko i wyłącznie przy łapaniu pcheł. Po głowie chodzi mi bardziej bieganie, jako forma zwiedzania okolicy.

Pojawiamy się w nowym miejscu, wszystko jest dla nas obce. Ulice, zakamarki, wszędzie wydaje się daleko, a czasem w dużych miastach nawet strasznie. Można samochodem, ale czy stojąc w korkach i omijając dziury skupiacie się na tym co jest dookoła ?



Możecie się śmiać, ale ja zabieram zawsze sprzęt biegowy i w ten właśnie sposób poznaję okolicę. Zapamiętuję charakterystyczne punkty dla mojej okolicy i zagłębiam się coraz głębiej, coraz dalej, do momentu, aż rozeznam okolicę. Nie liczą się wtedy kilometry, czas, tętno. Jestem tylko ja i nowa okolica. Poznajemy się nawzajem i jest fajnie. Na delegacji pozwala mi to rozeznać ciekawe miejsca, znaleźć ciekawą knajpkę na obiad, z kolei na wakacjach mogę dzięki temu zagłębić się w mniejsze uliczki i być bliżej z naturą, bliżej z mieszkańcami miasta, mogę żyć życiem okolicy.

Spróbujcie sami ! To naprawdę uzależnia :)
Pozytywnie !





Zakhynthos, czyli ślubna podróż życia

Było wesele, więc musiała być podróż poślubna, bo taka tradycja, taka konieczność :) 

Szybka konsultacja, kilka spotkań i stanęło na ofercie Biura Podróży My Travel. Lecimy do Zakhynthos w Grecji. Ta mała wysepka na morzu jońskim posiada 40 000 mieszkańców i po zamknięciu w prostokącie zajmuje 20 x 40 km. Miejsce idealne na odpoczynek. 

Wylot z Krakowa, dzięki Kurczakowi udało nam się dojechać na czas i trafić do odpowiedniego Gate'a. Szybka odprawa i już lecimy. Pierwszy lot, ekstremalne doznania, super, chcę więcej. 

Na miejsce dolecieliśmy koło godziny 21, więc za wiele nie było już widać. Lądowanie z uwagi na krótki pas lądowania było dość twarde, ale mnie osobiście ekstremalne przeżycia nie przeszkadzają. Jedno już wiedzieliśmy, jest ciepło !

Szukamy busa nr. 53 i jedziemy do hotelu. 40 minut i już biegniemy na kolację, zajmujemy pokój, jest pięknie. Kelnerzy znają Polaków. Krótka rozmowa, pytanie Poland ? Vodka Cola ? :) Jest swojsko !

Noc nie należała do udanych. Nie mogłem się doczekać aż zobaczę morze, aż pomoczę nogi. Pobudka o 6 rano, prysznic i na plażę. Pięknie, lazurowa woda, świetne dno, 20 metrów do morza. Idealny wybór ! Pięknie :) 

Zwiedziliśmy błękitne jaskinie, opłynęliśmy wyspę statkiem pirackim, zjeździliśmy 300 km na quadach. Poznaliśmy wspaniałych ludzi z którymi na pewno jeszcze się spotkamy ! Był czas na leżenie plackiem na plaży, podziwianie dna, delektowanie się drinkami. 
Nie byłbym sobą, gdybym nie pobiegał. 10 km w upale, ze stromymi podbiegami. Cudowne. Był też rower. Było pięknie :) 

Resztę zobaczcie sami na zdjęciach :) 



Zatoka wraku z poziomu 200 m nad ziemią.

Taka czysta woda ! 

Rzut beretem do morza

Zaobrączkowani !

Było i na quadzie 
I woda po kostki  
Z balkonu też można podziwiać !

Zatoka wraku od środka :)