Uzależniony od ruchu

Zakhynthos, czyli ślubna podróż życia

Było wesele, więc musiała być podróż poślubna, bo taka tradycja, taka konieczność :) 

Szybka konsultacja, kilka spotkań i stanęło na ofercie Biura Podróży My Travel. Lecimy do Zakhynthos w Grecji. Ta mała wysepka na morzu jońskim posiada 40 000 mieszkańców i po zamknięciu w prostokącie zajmuje 20 x 40 km. Miejsce idealne na odpoczynek. 

Wylot z Krakowa, dzięki Kurczakowi udało nam się dojechać na czas i trafić do odpowiedniego Gate'a. Szybka odprawa i już lecimy. Pierwszy lot, ekstremalne doznania, super, chcę więcej. 

Na miejsce dolecieliśmy koło godziny 21, więc za wiele nie było już widać. Lądowanie z uwagi na krótki pas lądowania było dość twarde, ale mnie osobiście ekstremalne przeżycia nie przeszkadzają. Jedno już wiedzieliśmy, jest ciepło !

Szukamy busa nr. 53 i jedziemy do hotelu. 40 minut i już biegniemy na kolację, zajmujemy pokój, jest pięknie. Kelnerzy znają Polaków. Krótka rozmowa, pytanie Poland ? Vodka Cola ? :) Jest swojsko !

Noc nie należała do udanych. Nie mogłem się doczekać aż zobaczę morze, aż pomoczę nogi. Pobudka o 6 rano, prysznic i na plażę. Pięknie, lazurowa woda, świetne dno, 20 metrów do morza. Idealny wybór ! Pięknie :) 

Zwiedziliśmy błękitne jaskinie, opłynęliśmy wyspę statkiem pirackim, zjeździliśmy 300 km na quadach. Poznaliśmy wspaniałych ludzi z którymi na pewno jeszcze się spotkamy ! Był czas na leżenie plackiem na plaży, podziwianie dna, delektowanie się drinkami. 
Nie byłbym sobą, gdybym nie pobiegał. 10 km w upale, ze stromymi podbiegami. Cudowne. Był też rower. Było pięknie :) 

Resztę zobaczcie sami na zdjęciach :) 



Zatoka wraku z poziomu 200 m nad ziemią.

Taka czysta woda ! 

Rzut beretem do morza

Zaobrączkowani !

Było i na quadzie 
I woda po kostki  
Z balkonu też można podziwiać !

Zatoka wraku od środka :) 



Share This

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz