Dziś wychodząc na trening z dość słabym zapałem miałem nastrój do rozmyślania. Temperatura za oknem jakoś nie nastrajała mnie pozytywnie i biegowo, nie pomogły też dzisiejsze nadgodziny w pracy, nie pomogło również 30 minut na mrozie w oczekiwaniu na tramwaj, ale o tym po kolei.
Idąc po kolei to dzień chyba średnio można zaliczyć do udanych, a może i nie ;)
Dojazd do pracy - samochodem, prawdziwy koszmar. Wszędzie korki, wszędzie czekanie...katastrofa
Godziny w pracy - pracy więcej niż czasu, ciężkie chwile mnie czekają, dużo pracy, dużo zleceń, ale to dobrze, coś się będzie działo ;)
Powrót do domu, to już kompletna katastrofa. Brak tramwaju, brak autobusu, brak informacji. Najgorszy jest brak informacji u pani dyspozytorki. Jedna z czekających pasażerek mając numer do dyspozytorni KZK GOP postanowiła tam zadzwonić i co usłyszała "jak to ? przecież powinny jeździć". Po 30 minutach oczekiwania okazało się, że była awaria trakcji i wszystkie tramwaje jeden za drugim zjechały do zajezdni ... eeeech ... ale dotarłem ;)
Zniechęcony do dnia poszukiwałem na FB kandytata do towarzystwa, ale niestety nikogo chętnego nie było więc poszedłem, jak wspomniałem bez większego entuzjazmu.
Już po samym wyjściu uświadomiłem sobie za co lubię bieganie ;) Włączyłem sobie GPS i spokojnym truchcikiem pobrnąłem na moją trasę ;) Jako, że było już po 20 na mieście zrobiło się nieco spokojniej i przyjemniej ;) Cisza, spokój ;) Ludzie jacyś tacy życzliwi ;) Po drodze koleś zaczął ze mną się ścigać i pyta, czy może ze mną ;) Mówię, że jasne, ... a ile robisz ? zapytał, 10 odpowiedziałem ;) Hyhy, stwierdził, że to nie dla niego i poleciał dalej ;)
Dalsza trasa zleciała pod znakiem chrupiącego śniegu pod butami i rozmyślania, jak to jednak fajnie na tym ponurym świecie, że pada sobie śnieg. Świat nie jest jednak taki zły ;)
A teraz powróciłem do domu, usiadłem przed komputerem (jakby 9 godzin w pracy było mi mało) i piszę pracę dyplomową. Kilka stron dziennie i zbliżam się może nie ku końcowi, ale przynajmniej jakiś efekt już jest ...
.. Na dobranoc naskrobany pościk, który powyżej widnieje i czas pomału iść spać, żeby powtórzyć wszystko od nowa ;)
Czasem zastanawiam się po co ja to piszę, jak niewiele osób tu zagląda, a Ci którzy zaglądają nie zostawią nawet śladu po sobie ;) A piszę po to, bo mam powiernika moich myśli, który wysłucha i przyjmie wszystko ;)
POzdrawiam i do zobaczenia na szlaku ;)
Dzień może i ciężki, ale jaki owocny :)
OdpowiedzUsuńJa zaglądam do Ciebie z każdym nowym wpisem. Pozdrawiam :)
Rewelacja, miło mi to słyszeń ;) Więc mam kolejny powód, żeby się starać ;)
OdpowiedzUsuń