Kiepsko się dzieje ostatnio. Nie ma kiedy biegać, a każda wymówka jest dobra, żeby nie iść na trening. Najpierw wymówką były upały, bo duszno, bo parno ( w sumie coś w tym było, nawet wieczorem nie szło wytrzymać). Jak skończyły się upały, to zaczęły się ulewy i znowu była wymówka.
Jak już pogoda nadawała się do biegania to pojawiły się kłopoty z zębem, który tak skutecznie bolał, że nie było mowy o bieganiu. Na szczęście ząb został wyrwany, już prawie nie boli. Wczoraj już nawet wybrałem się pobiegać, było dobrze, aczkolwiek jeszcze trochę boli i boję się, żeby rana mi się nie otworzyła ;)
Apropos wczorajszego biegu, to była rewelacja. Pogoda świetna, fajne tempo sobie nadałem. Sama przyjemność po takim czasie nie biegania. No nic, wracam do regularności. Próbuję sam siebie przekonać, żeby zacząć wstawać 4:45 i wychodzić na bieganko rankiem, kiedy nie będzie wymówek ;)
Dobra dla mnie informacja jest taka, że pomimo obijania biegowego waga nie poszła w górę ( co zresztą pozytywnie mnie zdziwiło). Wręcz zauważyłem, że trochę spadło w dół ;)
Jak widać pomimo negatywów można dopatrzeń się jakiś pozytywów ;)
Weekend wstępnie szykuje się ciekawie. Zaplanowana wyprawa do Ostravic z noclegiem. Zobaczymy co z tego wyjdzie ;) Jak się uda, to szykuje się weekendowe 230 km ;)
A co nowego na Blogu i dla Bloga ? Jak tylko przysiądę chwilę przy komputerze zaczynam pisać teksty dla www.poezjabiegania.pl . Zobaczymy co z tego wyjdzie ;)
To w sumie tyle ;)
Do zobaczenia na szlaku ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz