Odnoszę ostatnio wrażenie, że życie mi ucieka, biegnie za szybko. Dopiero co było lato, już prawie jest zima ... masakra. Nie mogę się jakoś przestawić ostatnio a czas zimowy, wiecznie mi się chce spać :)
Wczorajszy trening jakoś mnie umęczył. Było 2,5 stopnia, nie wziąłem kominiary i było mi zwyczajnie zimno. Do tego zrobiłem za krótką przerwę między obiadem, a treningiem. Suma tego wszystkiego spowodowała, że 7.69 zrobiłem w 50 minut :D a nie 43 jak zwykle. Czułem się wczoraj jak emeryt. Wszystko mnie bolało, nie chciało mi się :) ... ale nie ma co biadolić, trzeba trenować :)
Następny trening piątek :) Tym razem przygotuję się, żeby nie odpaść z zimna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz